niedziela, 18 stycznia 2015

z życiówką na piątkę o Puchar Bielan

Długo pisała się ta relacja, bo mimo, że bieg ukończyłam z sukcesem i życiówką, to niewiele z niego pamiętam... 

X Bieg o Puchar Bielan (start o 10:00) to impreza towarzysząca Biegowi Chomiczówki (start o 11:00), czyli kultowej, zimowej piętnastce, która ma już trzydzistodwuletnią tradycję! Bieg rozgrywany jest na pięciokilometrowej pętli, którą startujący o 10:00 pokonują raz, a trzy razy ci, którzy ruszają o 11:00. Regulamin daje możliwość biegania obu dystansów i jest wielu takich, którzy z tej opcji korzystają.

Mapka trasy ze strony www: biegchomiczowki.eu

Moje tradycje w tej imprezie są raczkujące. W 2014 roku z powodu kontuzji tylko kibicowałam, mój pakiet poszedł w dobre ręce. Teraz przyszło mi się zmierzyć z dystansem pięciu kilometrów. Miał być to sprawdzian formy w zimowych warunkach. 


Na starcie znalazłam się z Suwim, który już wcześniej się odgrażał, że mnie przypilnuje. Liczyłam trochę na to, że wśród tysiąca biegaczy się nie spotkamy, ale niestety... Zostałam przeprowadzona z końca końców biegowego tłumu w sam środek stawki. Nie był to mój target, bo ja wiem, w jakiej grupie finiszuję, ale nic nie mówiłam. Starszy stażem biegacz wie, co robi.

Ciachu prachu i otrzymaliśmy sygnał do startu. Początek bardzo tłoczny. Po kilkudzisięciu metrach z osiedlowej uliczki wbiegamy na ścieżkę rowerową bądź chodnik i tam jest już mega wąsko i ciasno, dobrą decyzją było ustawienie się bliżej startu i wyprzedzanie. W końcu skręcamy w lewo w ul. Bogusławskiego i znowu jest szerzej. Biegniemy. Co lekko zostaję w tyle, słyszę, że mam się trzymać blisko. Mam zakaz patrzenia na zegarek, mam TYLKO biec...

Z biegu faktycznie pamiętam głównie to, że patrzyłam tylko pod nogi i trzymałam się osobistego zająca. Trasa biegnie osiedlowymi uliczkami, czasem parkingami, często są na niej progi zwalniające. 

Tak mi mijały kilometry... Dość szybko mijały:
pierwszy kilometr przebiegnięty w tempie 5:13 min/km,
drugi kilometr przebiegnięty w tempie 5:12 min/km,
trzeci kilometr przebiegnięty w tempie 5:11 min/km,
czwarty kilometr przebiegnięty w tempie 5:16 min/km,
piąty kilometr przebiegnięty w tempie 4:55 min/km...
Kurcze, ja potrafię SZYBKO biegać.

Dobra, był kryzys. Na czwartym kilometrze widocznie zwolniłam. Zając wówczas powiedział: "Dobra widać już szkołę, jeszcze chwilę odpocznij, a potem finisz!". Wiele mi to nie mówiło, nie znałam trasy na wyrywki, a i czułam, że ja więcej z siebie nie wykrzesam...

... wtem! Jak Feniks z popiołów wyłoniła się przede mną niebieska koszulka klubowej koleżanki. Dogoniłam ją, a za chwilę zobaczyłam kolejną niebieską koszulkę! Widząc przed SparingParnterkę z treningów na Agrykoli, wyzwoliłam w sobie nowe pokłady sił! Skąd - nie wiem! "Muszę ją dogonić!", to myśl przyświecała mi przez czas, gdy próbowałam się z nią zrównać. No i udało się! Dogoniłam Martynę i zmotywowałam ją do finiszu. Pewnie bardziej tym, że ją wyprzedzam, niż słowami. 

Zadowolona z faktu, że mijam kolejnych biegaczy, wiedząc, że to ostatnie metry do mety (było już słychać konferansjera) i że za chwilę moje męka dystansu się skończy, gnałam jak oszalała.

Życiówka wywalczona w pocie czoła i mękach szybkościowych, jakich dotąd nie znałam! Dwadzieścia sześć minut na pięć kilometrów rozmieniowe! Oficjany czas: 0:25:47. Zapis biegu w linku.


Moje lokaty:
Open - 423/948 (44% stawki)
Open kobiet - 67/292 (23% stawki)
Kat. - 50/242 (20% stawki)