niedziela, 27 października 2013

przed maratonem

O moich przygotowaniach do biegu na dystansie 42.195 metrów. Chronologicznie. To będzie dłuuugi wpis. Osoby o słabych nerwach i kobiety w ciąży proszone są o odejście od odbiorników.

55 dni
Wracam do planu treningowego pod maraton na 4,5 godziny, który skończyłam w lipcu, a nie skonsumowałam, bo brak startów w tym czasie, bo urlop i inne priorytety. Po drodze był sierpień z obozem biegowym i dwiema połówkami... Maraton Warszawski odpuszczony, ale że smaczek został na dokończenie tego roku z dystansem królewskim, to znalazłam opcję na koniec października, czyli maraton toruński. Siłowo więcej przez dwa miesiące zrobię niż przez miesiąc. A przecież jestem już dalej jak w pół drogi, więc szkoda odpuścić...

Pobiegnie razem ze mną elbląski zaprzyjaźniony biegacz (zakłada dotarcie do mety godzinę wcześniej niż ja). Opłata wniesiona, kibice zapewnieni. Zostaje tylko trenować.

50 dni
Ogłoszono trasę. Wygląda jak balonik. Biegnie z Torunia przez dwie gminy: Łubianka i Łysomice i powrót do miasta. Płasko, po ulicy.


47 dni
Wybieganie w tempie maratońskim. Nie było łatwo, ale udało się w czasie 19 kilometrów utrzymać tempo 6:35 min/km. 
Mail od Kołcza: Dobrze, dobrze… jak dajesz rade 19 km to i 30 km na adrenalinie i w towarzystwie tez dasz… potem zostaje jednak 12 km dla „psychicznych”, tam się wszystko wydarza! Byle tam nie pęc i nie dyskutować ze sobą (tak jak ja czasem…)! ... Ale będzie git! Widzę to.

46 dni
Opublikowano tegoroczny projekt medalu dla uczestników. W kształcie kojarzącego się z Mikołajem Kopernikiem astrolabium. Ładny, podoba mi się.


Na samą myśl o maratonie boli mnie brzuch. Niewykluczone, że pobiegnie ze mną Kołcz. W tym samym biegu, bo przecież nie moim tempem.

44 dni
Czytanie poradników zaprzyjaźnionych blogerów: Krasusa (cz.1 i cz.2), Warszawskiego Biegacza (o taktyce, jedzeniu i piciu). Jak również relacji Leszka, garści rad u Justynki czy przeżyć Bo. Nie będę wracać do tego ostatniego wpisu, bo drżę na ciele od tego, co przeczytałam i o "ściance" na trasie i o tym co na mecie...

Zerknęłam też co na ten temat pisze mistrz polskiego maratonu - Jerzy Skarżyński. To czego mi zabrakło, to wskazówek praktycznych, ale znalazłam w końcu wpis o wyprawce. Ponoć warto mieć ze sobą tabletkę magnezu i coś przeciwbólowego... Pomyślę!

42 dni
Udało się złamać godzinę w biegu na dychę. Trasa, co prawda, bez atestu, ale jednak. Na mecie na zegarku 58 minut i 15 sekund.

40 dni
Nie ma trenera, który by mi nie odradzał startu na królewskim dystansie w tym roku. Nikt nie pyta, ile biegam czy jak przebiegają przygotowania, tylko od razu sugestia, że za wcześnie... Jestem zatem jedną wielką wątpliwością. Tylko Kołcz wspiera i uważa, że to przesadna ostrożność z ich strony...

37 dni
Oprócz dreptania stawiam na siłę. Pompki i przysiady są na porządku dziennym. Do tego raz w tygodniu dołożyłam trening funkcjonalny na Polu Mokotowskim.

30 dni
Jest dobrze. Tak myślę. Kilometraż września optymistyczny. 10 x 400 metrów po Agrykoli wczoraj utrzymane w tempie 4:44-4:59, mimo zmęczenia. Czułam moc.

Dziś dopadłam kolejny tekst o maratońskich przygotowaniach. Za trzy dni biegnie Warszawa. Większość biegaczy tylko o maratonie... Zapamiętałam to zdanie: "Maraton ma w sobie niewyobrażalną energię. Kusi jak śpiew syren, ale nie zabija". Popłakałam się czytając dalej: "To doskonałe odbicie życia. Przyjmij zatem strach z całym dobrodziejstwem inwentarza, weź pod pachę jak starego przyjaciela i razem ruszcie po nowe wyzwania". Końcówka tekstu widziana zza łez. Dobrze, że dziś pracuję w domu i nikt nie widzi tego wybuchu emocji. 

29 dni
... a za mną tydzień z zakwasami. Maraton nie wybacza nieodbytych treningów, więc biegam swoje.

28 dni
Wiadomość dnia: Elblążanin kontuzjowany. Nie biegnie. Kibice pozostają bez zmian, ale będą się koncentrować TYLKO na mnie. Jest presja. 

Udało mi się zarezerwować nocleg na Starym Mieście w Toruniu.

27 dni
Dłuuugie (26,2 km) wybieganie za mną. A biegowy świat żyje dziś życiówkami maratońskimi w Warszawie i Berlinie. Kołcz z Jolą podjęli decyzję o biegu. Będę miała kogo gonić...

23 dni
Oprócz jedzenia większej liczby owoców, łykam witaminę C1000 i witaminę B complex (efekt: malownicza żółć siuśków). Przybyło arktyczne zimno, a ja nie mogę się przeziębić.

19 dni
Weekend w Tartach i życiówka na 10 km na wcale niełatwej trasie z atestem. Czas jak w planie treningowym, 58 minut złamane!

16 dni
Kolejne relacje z tegorocznych maratonów biegaczy czytam. U Pawła (dzięki za zwrócenie uwagi na tętno!) i Jaro, który potwierdza, że walka zaczyna się po 30 kilometrze, a ja również mam podejrzenia że moje nogi będą chciały strajkować... Eh... a jak czytam "Tak jak od trzydziestego któregoś kilometra mówiłem sobie, że to już ostatni maraton, to przy wieczornym piwku zacząłem już snuć plany na następny", to zastanawia mnie, co w sobie ma ten bieg?!

15 dni
Od trzech dni odpoczywam. Potrzebuję tego. Mam wrażenie, że ciągle tylko trenuję. Chodzę jak zaprogramowana, objuczona torbami z ciuchami na przebranie. Cieszę się na myśl o maratonie, ale jeszcze bardziej marzę o roz-tre-no-wa-niu. Biorąc pod uwagę moje plany na 2014, to spokojnie do Nowego Roku mogę odpocząć od planowego treningu: poćwiczyć i pobiegać na pół gwizdka (treningi funkcjonalne zostaną na bank!).

12 dni
Za mną kolejne 25 km wybiegania i sportowy poniedziałek, a także przeczytane maratońskie relacje z Poznania tym razem: Marysi, Błażeja i Emilii. Mam w myślach ciągle swój pierwszy półmaraton, który POBIEGŁAM po trzech miesiącach od wstania od biurka. Wtedy dałam radę, to i teraz dam. Ciągle pamiętam ten ból w udach i pośladkach...

11 dni
Oglądam trasę. Dokładnie. Nie lubię wahadeł pod koniec trasy. A tu proszę...


Już jesteś w ogródku, już witasz się z gąską, ale nie... jeszcze dymasz tam i z powrotem! Na 40 z hakiem kilometrze mijasz stadion, po to aby wybiec do końca ulicy i wracać. Kibiców będzie tu tłum na tym etapie, z pewnością... 1, 2, 3 i jestem spokojna. Szukamy pozytywów: dystans ładnie się dzieli na trzy czternastki. Dwie proste i balonik.

9 dni
Czuję wielkie odliczanie (już jednocyfrowo, brrr!). Tik, tak, tik, tak...

Wczoraj na treningu drużyny obozybiegowe.pl po raz pierwszy nie biegałam z Puchatkami. Byłam w grupce oczko wyżej - taki mój mały, WIELKI osobisty sukces.

8 dni
Podświadomość zaczyna pracować. W nocy miałam tego wyraz. Śniło mi się, że dobiegłam z bardzo dobrym (pewnie nie możliwym dla mnie) czasem 04:17:00. Duma mnie rozpierała i tylko to uczucie pamiętam. Nic z biegu. Zero "potu, krwi czy łez", tylko przepełniające szczęście.

Zakupiłam już żele. Czekają. 

7 dni
Pobiegnięty treningowo półmaraton kampinoski. Tempo ciut wyższe niż maratońskie. Ostatnie wybieganie w jesiennej aurze i świetnej atmosferze.

Wieczorem lecę w miasto, a jutro będę czytać pod kocem a przy kominku "Bezcennego", Miłoszewski czeka już chyba z trzy tygodnie aż nadejdzie tydzień odpoczynkowy. Can't wait!

5 dni
Zwalniam treningowo, dziś akurat w planie cross-fit. Mam apetyt, szczególnie na słodycze. Czekolada w każdej postaci wchodzi gładko. Nie odmawiam sobie niczego, no może alkoholu.

4 dni
Pogoda sierpniowa. Prognozy na weekend są podobne. Liczyłam w niedzielę na start na kilka stopni, a może być nawet 18, szczęśliwie z zachmurzeniem!

Strategia... Najważniejszy cel to DOBIEC do mety. Czas jest drugorzędny. Jednak, aby nie biec tak zupełnie towarzysko i bez motywacji, postaram się potruchtać  wg tego kalkulatora maratońskiego. Podobają mi się te komentarze: "You know that you can run 10 km faster than 1:07:00. But, the main thing here is not completing a short distance race, but rather "finishing" a marathon in the target time of 4:35:40." lub "You now notice that you are constantly "swallowing" other runners and are no longer being passed". Piękna konwersacja z biegaczem. Kołcz mówi, że wszystko co zrobię poniżej pięciu godzin będzie sukcesem.

Na blachę wykułam etapy z tempem i tętno! W głowie mam też tysiące rad wyczytanych w książkach i internecie... Ja nawet pływać uczyłam się z lektur.



3 dni
Staram się spędzać sporo czasu w ciągu dnia na świeżym powietrzu i przyzwyczajać się do ciepła na zewnątrz. Dziś trening biegowy z przedmaratońskim uprzywilejowaniem, nabiegałam ponad 6 km w tym 5 w tempie 5:45. 

1 dzień
Byłam u lekarza. EKG jak malowanie. Serce jak dzwon. Czuję zmęczenie i senność... Za mną też ostatnie truchtanie (6 km). Spociłam się jak norka! Postarałam się pobiegać w słońcu, czyli w warunkach zbliżonych do niedzielnych. Uprałam ciut buty z wierzchu, bo po środowej Agrykoli całe w czerwieni od rozciągania na bieżni. W końcu maraton to święto biegania, głupio tak w brudnych wystąpić!

Wszyscy pytają czy się stresuję... A ja mam wrażenie, że się przygotowałam i o sam  bieg jestem spokojna. Rozsądku mi nie brakuje, robię to wyłącznie dla siebie. Jestem dobrej myśli, choć wiem, że zaboli.

Wieczorem pakowanko od razu w podziale na etapy, by ogarniać całość, ale w szczegółach...
(1) Na bieg:
- koszulka na ramiączka New Balance,
- podkolanówki kompresyjne Viking,
- spodenko-spódnica z Lidla,
- czapka lub opaska,
- narzędzia do ogarnięcia włosów,
- buty Puma Faas,
- stara bluza H&M (do zdjęcia po starcie i wywalenia zarazem),
- taśma na numer startowy z saszetką na małe żale (na co 5 km), Powerbombę, chusteczki higieniczne i tabletką przeciwbólową (na wszelki wypadek),
- zegarek Garmin 110 i pasek do pulsometra (lubię zapominać).
W łapkę będzie izotonik (co by go wypić do 30 min przed startem).
(2) Do depozytu - cywilne ciuchy wraz z bielizną, ręcznikiem i żelem pod prysznic.

Mniej niż 24 godziny do startu
Sobota. Wyspałam się! Wyjazd do Torunia przed południem. Dużo piję. Wizyta w Biurze zawodów. Spacery w Toruniu nad Wisłą. Pasta party. Próba przespania nocy.

Pamiętać o zmianie czasu! Pamiętać o zmianie czasu! Pamiętać o zmianie czasu!

2 komentarze:

  1. A ja się zastanawiałam dlaczego robisz takie długie wybiegania skoro powiedziałaś że maratonu nie biegniesz... A tu chodziło konkretnie o Maraton Warszawski ;) fajnie, że się zdecydowałaś na ten Toruń :)

    OdpowiedzUsuń