środa, 11 września 2013

walka o szybkość odc. 3

12°C
Aktualnie: Deszcz
Wiatr: zach. z szybkością 13 km/h
Wilgotność: 94%

Kolejny trening w deszczu. Jesień, czy jak?! Faaski znowu zmokły, może nie tak jak na Agrykoli (bo żab w środku nie było), ale potrzebują kilku dni na całkowity wysech.

Najpierw rozgreweczka w górę Myśliwiecką do Pięknej. Nie powiem, podbieg sam w sobie był trudny a zacinający deszcz i wiatr nie ułatwiał. Potem kółeczko po parku z pompeczkami, dostawianką, wykrokami i pajacykami.

No i przeszliśmy do głównej atrakcji wieczoru. Tym razem robiłam dwa razy po 2 kilometry i raz kilometr. Przerwy pięciominutowe w marszu. Biegaliśmy po Parku Ujazdowskim, gdzie akuratnie jest jednokilometrowa pętelka z dokrętką przy fontannie.



Utrzymanie tempa na dziesięć kilometrów w pierwszym cyklu bezproblemowe. Gorzej z kolejnym. Wyszło 6:05, a miało być 6:00. Kilometr miał być na 5:50, a udało się ciut szybciej...

Cały czas chodził mi po głowie wiersz Staffa:
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
i pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, 
dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
i światła szarego blask sączy się senny... 
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...


Powrót na Myśliwiecką w dół Agrykolą. Świetnie było puścić się w dół, biegnąc bez hamowania. Deszcz już pod koniec nie padał, więc ulica choć mokra nie była strumykiem ociekającym wodą. Na dole oko cieszył widok na Pałac na wodzie, a wcześniej na rozświetloną Alejkę Chińską w Łazienkach. Przypomniałam sobie, że obiecałam sobie kiedyś wycieczkę biegową po Warszawie. Pora ją zrealizować. Na finisz grupowe rozciąganko przy Kanale Piaseczyńskim i do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz