poniedziałek, 31 grudnia 2012

sylwestrowo


5°C
Aktualnie: Bezchmurnie
Wiatr: płd. z szybkością 16 km/h
Wilgotność: 76%




Pogoda do biegania jest dobra. Raczej ciepło niż zimno... Jednak lód, woda, koleiny na drogach i chodnikach to prawdziwa makabra. Jak się biega po świeżym śniegu, to brak odśnieżania nie przeszkadza, ale jak się z tego robi lód, to mam ochotę mandaty wlepiać każdemu, kto przed swoim domem nie odśnieżył chodnika. To moje przemyślenia kilku ostatnich treningów, ale dziś miarka się przelała. Orła nie wywinęłam ani razu, ale stopy wyginają się jak u paralityka.

Próbowałam zrobić foto, ale było przyciemno, a i kilka fot zepsuł pies, bo ciągnął w sobie znaną stronę. Efekt poniżej...



Ciężko mi wyjść pobiegać w dzień, nie potrafię się jakoś pozbierać... Nocny Marek ze mnie.

Kolejne przemyślenie - Mikołaj mógł psu podarować dłuższą smycz, bo strasznie kręci się pod nogami. Dziś zresztą był bardzo niespokojny, ciągnął albo w przód albo zostawał z tyłu. Fajerwerków się niby nie boi, bo butny jest na nie i rwie do przodu szczekając, ale nerwowość czułam... Może dlatego, że dziś "standardzik" biegłam wspak. Śmiesznie, bo jednak przyzwyczaiłam się odliczać czas i trasę odwrotnie i dziś sama miałam mętlik w głowie.

Koniec roku dziś, więc podsumowań czas... 
Biegam od 3 grudnia, wg wyliczeń Endomondo i zapisków blogowych mam za sobą ok. 50 km (to ok. 22 km więcej niż podaje Endomondo, bo korzystam zeń od 14ego; butom powinnam do wyniku Endomondo doliczać ok 12-15 km, czyli zawierzę technice, tu nie apteka). Rekordowo pobiegłam 17 grudnia, więc na Podkarpaciu (zdziwienie!), gdzie padł mój rekord życiowy: 1 km w 6m:48s (lepiej o 0m:09sod poprzedniego rekordu). Test Coopera (12 km) - 1,65 km.

Ciekawam tych wyników po I kwartale!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz