radosne t-REN-owanie: bz

środa, 12 grudnia 2012

bz

Gdyby ktoś pytał... To biegam.

Tylko czasowo nie ogarniam z pisaniem wrażeń. W zasadzie kondycyjnie i pogodowo większych zmian nie rejestruje... No, może pies coraz chętniej dobiega do bramy i czeka na wspólną przebieżkę!

2 komentarze:

Mru Mru14 grudnia 2012 10:04
no miejmy nadzieję, że jak miną święta, to wrócisz w pełnej krasie
OdpowiedzUsuń
Odpowiedzi
Ren A. Gąs15 grudnia 2012 12:03
Po co czekać na święta :)
OdpowiedzUsuń
Odpowiedzi

Dodaj komentarz

Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)

Moja przygoda z bieganiem zaczęła się w grudniu 2012. Po trzech tygodniach od wstania od biurka wzięłam udział w pierwszych zawodach i... i tak już zostało. W pierwszym sezonie startowałam trzydzieści dwa razy na dystansach od kilometra do maratonu.

Bieganie uporządkowało moje życie. Ułatwiło dokonać podziału między pracą a relaksem. W końcu w tym zabieganym świecie mam mnóstwo czasu na rozmyślania. Pokazało również, że z pozoru niemożliwe plany czy cele są w zasięgu ręki, jeśli tylko się chce je osiągnąć i konsekwentnie dąży do realizacji. To niewiarygodne, ale w liceum miałam zwolnienie z biegów długodystansowych, a po latach przebiegłam półmaraton po trzech miesiącach od początku biegania, a w pierwszym sezonie udało mi się przebiec maraton z negative split, bez "ściany" i uśmiechem od początku do końca dystansu.

Oto moje „radośnie wybiegane” wyniki:

5 km - 24'48'' (Wiązowska 5-tka, 02.2019),

10 km - 51'44'' (Bieg Piekarczyka, Elbląg, 06.2017),

15 km - 1:23'26'' (Bieg Chomiczówki, Warszawa, 01.2019)

półmaraton - 01:57'22" (Gdynia Półmaraton, 03.2019),

maraton - 04:14'54'' (Maraton Warszawski, 09.2018).