piątek, 28 grudnia 2012

nieśmiały powrót


-1°C
Aktualnie: Bezchmurnie
Wiatr: zach. z szybkością 16 km/h
Wilgotność: 75%

W końcu się ruszyłam... Święta, święta i "niechcenie"! Wigilijne "pod górkę" dało mi ostro po motywacji. Wiem, nie od razu Rzym zbudowano. Czas, czas, czas! Ale żeby krok w tył? Eh... Mówią, że na kaca najlepsza praca to proszę - sama sobie przygotowuję na jutro niespodziankę-wyzwanie. 

Od razu mi się zachciało! 

Dziś po raz pierwszy CAŁY mój standardzik (3,5 km) biegłam bez zatrzymywania! 
W szoku byłam ja, pies, który zerkał na mnie dziwnie od połowy trasy i znowu zdziwiona, zachwycona, zaskoczona byłam JA! Świetne uczucie! MOGĘ! Dałam radę!

Nie na darmo Achillesy rozciągam w kuchni, łazience, w kolejce, w łóżku przed snem. No i po każdym treningu też!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz