niedziela, 28 kwietnia 2013

plaża, dzika plaża


14°C
Aktualnie: Przewaga chmur
Wiatr: płd.-wsch. z szybkością 16 km/h
Wilgotność: 62%

W zasadzie nie ma za bardzo o czym pisać... Trening jak trening, ale dla dziewczyny z Mazowsza nadmorskie okoliczności przyrody nie pozwalają, aby przejść obok nich obojętnie. 


Po pochmurnym poranku, w południe wyszło słońce i zrobiło się całkiem przyjemnie. W jedną stronę biegłam pod wiatr, ale już z powrotem było zacisznie, słońce świeciło w twarz, grzało. O brzeg rozbijały się fale, pachniało cudownie świeżością i jodem...


Przy zejściu na plażę w Stegnie mijałam sporo spacerowiczów, ale im dalej byłam na wschód, tym mniej ludzi, więcej ciszy, przestrzeni, wiatru we włosach tylko dla mnie... 


Po sobotnich zawodach warto było pobiegać. Czułam lekkie zakwasy. Plan, na szczęście, nie wymagał tony kilometrów. Miały być interwały. Zrobiłam je biegnąc w jedną stronę, a z powrotem zrezygnowałam z wygodnego biegu po mokrym i ubitym piachu. Torowałam sobie drogę po suchym piachu, aby mieć ciężej i wzmocnić nogi.


W sumie było 40 minut biegu i nieco ponad cztery kilometry. Średnia prędkość nie powala, ale już maksymalna, przy interwałach wywołuje u mnie uśmiech na twarzy.


Po szuraniu rybka smakowała wyjątkowo! A potem wygrzewałam się przy kawie na słońcu. Odpoczęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz