czwartek, 25 kwietnia 2013

z pokorą na wydmie


24°C
Aktualnie: Bezchmurnie
Wiatr: płd.-zach. z szybkością 21 km/h
Wilgotność: 41%

Miałam tu wrócić, po tym jak wybiegałam medal w kształcie wydmy (drugie miejsce w kategorii wiekowej, sic!), na której otrzymywałam pierwsze szlify na zawodach. W końcu się udało! Wzięłam psa, a niech las falenicki zobaczy. 


Pierwsze kółko (miały być dwa, ale w końcu wolałam się pobłąkać poza ścieżką biegową), pobiegłam rejestrując na trasie wszystkie różnice na osi: zima - nie zima. Poniżej fotka jeziorka, które w czasie cyklu Zimowych Biegów Górskich było lodowiskiem!


Zielono na biegowej ścieżce nie było (drzewa liściaste pączków nie mają jeszcze), ale zniknęła biel, którą kojarzę z tym miejscem najbardziej. Piach widać w pełnej okazałości!


Na mapce można zaobserwować, że po kółeczku (dystans 3,33 km) postanowiłam poszwędać się po wydmach bez ładu i składu. Obiegałam nawet jeziorko-lodowisko, wokoło są ławeczki. To miejsce w sam raz na romantyczne spacery we dwoje.


Mam wrażenie, że GPS zrobił mi na tym treningu w plecy cały kilometr. Kręciłam te kółka, a on mi pokazał 4 kilometry! Co chwila gadał, że czas się zatrzymuje, a dopiero za jakiś czas, że rusza z powrotem. Nic to, postanowiłam dobiegać do pełnej siódemki, która była w planie treningowym koło domu. Trzy ostatnie cykle biegowe to już bieganie po ulicy, a nie po wydmach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz