Zimowe Górskie biegi w Falenicy czas zacząć. To już dwudziesta edycja zawodów, dla mnie jedenasta. Nie będę ukrywać, że moje odczucia dotyczące trasy po wydmie nie są ambiwalentne. Kocham tę ścieżkę biegową równie mocno jak nienawidzę. Robi się ta doskonały trening siłowy.
Do wiosennego półmaratonu, który ma być testem formy, zostało 13 tygodni. Przygotowania zatem czas start. Na wydmie będę obserwować progres treningowy. Oby był :)
W tym roku znowu staję na starcie dwóch okrążeń czyli dystansu 6,6km z przewyższeniem 170 metrów. Dla porównania wrzucam swoje czasy sprzed roku i dwóch lat. Życiówka z roku 2017 wynosi 40:03.
Poniżej czasy z biegania w ZBG w 2022:
Wybiegałam wówczas wszystkie biegi cyklu. No i widać było, że czasy poprawiane. Nie udało się jednak zobaczyć trójki z przodu, a to był cel.
W poprzednim sezonie szło bardziej opornie, choć optymistycznie. Zdrowie hamowało już na wiosnę treningi i w zasadzie do końca 2023 roku pozostałam na utrzymaniu formy i umiarkowanych aktywnościach do godziny dziennie.
Obecnie po raz kolejny sprawdzam na co teraz ciało pozwoli. Serce biegowo prze i robi plany, a rozum zerka na wyniki i możliwości ciała czy to się da. Szaleć nie zamierzam, ale powrót na asfaltowe półmaratony wydaje się być w zasięgu. To do roboty!
Bieg pierwszy, 30. grudnia
Z pewną taką nieśmiałością ruszyłam na trasę, bo jeszcze przed świętami pauzowałam ze względu na ból biodra i uda aż po kolano (siedząca praco, dziękuję!). Wybiegałam czas 42:24, pierwsze okrążenie i drugie w zasadzie w tym samym czasie. Dramatu nie ma, porównując ten czas z cyklami sprzed lat, forma utrzymuje się na podobnym poziomie.
fot. Dorota Szota - maratończyk.pl
Było mocno. Cieszę sie, że utrzymałam to tempo do końca. Finisz był mocny, bo słyszałam za sobą zbliżające się kroki, jak się okazało szesnastolatki, ale wyprzedzić się nie dałam.
Mam wrażenie, że niewiele z tego startu pamiętam. Pobiegłam lepiej, bo w czasie 41:46. Pierwsze okrązenie w 21:04, drugie szybsze - jak lubię. Fot nie ma, wspomnień nie ma. Trening był.
Bieg trzeci, 27. stycznia - nieobecna, nieprzytomna
Bieg czwarty, 10. lutego
Trzecie moje zmagania na wydmie. Zmyliła mnie ciut prognoza, bo widząc temperaturę odczuwalną bliską zeru, zrezygnowałam z spodni 3/4. Dobrze, że miałam choć opcję na zdjęcie bluzy, bo inaczej bym się zagotowała i nie wywalczyła czasu 40:29, który oznacza, że tylko pół minuty dzieli mnie od życiówki na tym dystansie. Pierwsze okrążenie w 20:26, drugie w 20:05. Czyżbym zbliżała się do łamania 20 minut na okrązeniu?