Na czas klubowego obozu sportowego (organizowanego przez Jacka Gardenera czyli JacekBiega Trainers Team) zgłosiłam się na ochotnika do testowania zegarka treningowego Garmin 920XT.
Na pierwszy rzut oka sprzęt wydawał się duży, ale po kilku chwilach przyzwyczaiłam się do jego gabarytów i dość zgrabnie prezentował się na damskiej ręce. Kolory mocno narodowe i bardziej kobiece, ale kto zabroni mężczyznom świecić pastelami na nadgarstku? Ciężki nie jest, choć pod bluzą się nie mieścił. Musiał być na ubraniu (przy mrozach opcja na ściągnięty rękaw nie sprawdzała się).
Po pierwszych oględzinach zaczęłam raczkować w obsłudze. Włączenie/wyłączenie zegarka bajecznie proste. Upewniłam się, że bateria jest naładowana i tak przygotowałam się do pierwszej wycieczki biegowej z nowym sprzętem...
... aż rano pojawiła się pierwsza wątpliwość, jak załączyć GPS... Żaden klawisz nie reagował, nie działo się zupełnie nic... aż... sygnał znalazł się sam. Ot tak, po prostu.
Nacisnęłam ENTER i trening się rozpoczął. Mając doświadczenia z moim własnym Garminem 110, obsługa bardziej zaawansowanego brata nie stanowiła problemu. Nowością jest przegląd dyscyplin, bo warto dodać, że zegarek ma opcję multisport można wybrać między bieganiem, bieganiem wewnątrz, pływaniem, jazdą na rowerze lub triathlonem. Rozpoczynanie aktywności, pauzowanie, zapisywanie było dziecinnie proste. Ilość ekranów z podglądem danych imponowała. Tu dystans i tempo, tam próg tlenowy i tętno. No i najbardziej ciekawiąca mnie opcja - krokomierz.
Zegarek uczył się przez te kilka dni mnie, a ja jego. Od początku testów używałam paska pulsometru, zatem co wycieczka uaktualniał moje progi tlenowe, dbał również o mój odpoczynek. Po dwudziestokilometrowej wycieczce w sobotę "Asystent odpoczynku" zarządził 68 godzin laby. Nie byłam posłuszna temu zaleceniu, bo już kolejnego dnia truchtałam rozruchowo na Antałówkę. Czas odpoczynku nie drgnął. Asystent odejmował nadal godziny od pierwszej wycieczki biegowej...
Gdy raz na jakiś czas, zegarek zaczął do mnie mówić: "Rusz się!", szczególnie gdy leżał na szafce przy łóżku, zaczęłam się zastanawiać skąd wie, że leżę. Po dwóch czy trzech dniach odkryłam, że mój Garmin liczy mi kroki, nawet gdy nie włączam treningu. Wystarczyło przejść się na parking, a naliczał mi kroki... Działał zatem jako monitorująca moją aktywność opaska.
Funkcja krokomierza działała również gdy przemieszczałam się busem na basen, aby nie przekłamywać aktywności własnej należało wyłączyć śledzenie kroków na czas jazdy, aby póżniej znowu je włączyć.
Raz wykorzystałam opcję treningu wewnątrz, gdy ćwiczyliśmy na sali. Dzielnie liczył okrążenia i kroki w czasie rozgrzewki. Nie wiem, jak zachowywałby się przy bieganiu na bieżni mechanicznej, ale podejrzewam, że krokomierz mógłby mnie w tej sytuacji mile zaskoczyć.
Niestety nie było mi dane jeździć z Garminem 920XT na rowerze, ani pływać w basenie. Opcja multisport w moim wykonaniu nie spełniłaby się na dłuższą metę. Nie korzystałabym również z opcji badania aktywności. Zegarek treningowy noszę wyłącznie na treningu.
Po testach mam poczucie pewnych niedoborów w moim Garminie 110 (np. brak możliwości ustawień treningu interwałowego), jednak na moje skromne potrzeby biegaczki, jest on wystarczający. Z interwałami radzę sobie dzięki fukcji "okrążeń". Uważam, że Garmin 920XT to sprzęt dla biegaczy gadżecierzy lub triathlonisów, bo ci ostatni będą mogli w pełni wykorzystać jego wszystkie fukcjonalności. Podejrzewam, że funkcja "triathlon" płynnie pozwala przechodzić między róznymi typami dyscyplin, uwzględniając również strafy zmian. Biegacze, którzy nie łączą dyscyplin nie potrzebują według mnie, aż tak zaawansowanego sprzętu.
Nacisnęłam ENTER i trening się rozpoczął. Mając doświadczenia z moim własnym Garminem 110, obsługa bardziej zaawansowanego brata nie stanowiła problemu. Nowością jest przegląd dyscyplin, bo warto dodać, że zegarek ma opcję multisport można wybrać między bieganiem, bieganiem wewnątrz, pływaniem, jazdą na rowerze lub triathlonem. Rozpoczynanie aktywności, pauzowanie, zapisywanie było dziecinnie proste. Ilość ekranów z podglądem danych imponowała. Tu dystans i tempo, tam próg tlenowy i tętno. No i najbardziej ciekawiąca mnie opcja - krokomierz.
Zegarek uczył się przez te kilka dni mnie, a ja jego. Od początku testów używałam paska pulsometru, zatem co wycieczka uaktualniał moje progi tlenowe, dbał również o mój odpoczynek. Po dwudziestokilometrowej wycieczce w sobotę "Asystent odpoczynku" zarządził 68 godzin laby. Nie byłam posłuszna temu zaleceniu, bo już kolejnego dnia truchtałam rozruchowo na Antałówkę. Czas odpoczynku nie drgnął. Asystent odejmował nadal godziny od pierwszej wycieczki biegowej...
Gdy raz na jakiś czas, zegarek zaczął do mnie mówić: "Rusz się!", szczególnie gdy leżał na szafce przy łóżku, zaczęłam się zastanawiać skąd wie, że leżę. Po dwóch czy trzech dniach odkryłam, że mój Garmin liczy mi kroki, nawet gdy nie włączam treningu. Wystarczyło przejść się na parking, a naliczał mi kroki... Działał zatem jako monitorująca moją aktywność opaska.
Funkcja krokomierza działała również gdy przemieszczałam się busem na basen, aby nie przekłamywać aktywności własnej należało wyłączyć śledzenie kroków na czas jazdy, aby póżniej znowu je włączyć.
Raz wykorzystałam opcję treningu wewnątrz, gdy ćwiczyliśmy na sali. Dzielnie liczył okrążenia i kroki w czasie rozgrzewki. Nie wiem, jak zachowywałby się przy bieganiu na bieżni mechanicznej, ale podejrzewam, że krokomierz mógłby mnie w tej sytuacji mile zaskoczyć.
Niestety nie było mi dane jeździć z Garminem 920XT na rowerze, ani pływać w basenie. Opcja multisport w moim wykonaniu nie spełniłaby się na dłuższą metę. Nie korzystałabym również z opcji badania aktywności. Zegarek treningowy noszę wyłącznie na treningu.
Po testach mam poczucie pewnych niedoborów w moim Garminie 110 (np. brak możliwości ustawień treningu interwałowego), jednak na moje skromne potrzeby biegaczki, jest on wystarczający. Z interwałami radzę sobie dzięki fukcji "okrążeń". Uważam, że Garmin 920XT to sprzęt dla biegaczy gadżecierzy lub triathlonisów, bo ci ostatni będą mogli w pełni wykorzystać jego wszystkie fukcjonalności. Podejrzewam, że funkcja "triathlon" płynnie pozwala przechodzić między róznymi typami dyscyplin, uwzględniając również strafy zmian. Biegacze, którzy nie łączą dyscyplin nie potrzebują według mnie, aż tak zaawansowanego sprzętu.
Fajna ta opaska, ja widziałam inne w rankingu https://poranaruch.pl/smartband-opinie-ranking/ i zastanawiam się na którą postawić, teraz jest tak duży wybór opasek że szczerze mam problem z wyborem.
OdpowiedzUsuń