niedziela, 24 lutego 2019

najbardziej cieszą te życiówki, które nie są planowane czyli Wiązowska 5-tka na speedzie

Dzień przed startem w Wiązowskiej Piątce zrobiłam czas życiówkowy na falenickiej wydmie (o zmaganiach w tym cyklu można poczytać tu). Z założenia nie miały to być żadne ważne zawody, miałam pobiec treningowo, na przetarcie. Nawet ubrałam się ciepło, bo przecież przy czterech stopniach, to się ważne starty "robi na krótko". Celem było zobaczyć w wyniku 25 minut, zrobić mocny bieg ciągły. Niczego więcej nie oczekiwałam...

... aż tu nagle...

Od przekroczenia linii startu starałam się biec mocno, ale z lekkim zapasem. Niedużym, ale jednak.  Noga podawała (pomysł masażu łydek przed startem uważam za wyśmienity! Cokolwiek się pospinało na wydmie dzień wcześniej, poszło w niwecz). Ustawiłam się w stawce i po około kilometrze zerknęłam na zegarek - tempo 4'54. "Dobra, to to utrzymać", pomyślałam. W piątek rano biegałam cztery kilometrówki w podobnych tempach, "Może mnie nie odetnie?"

Trasa wahadłowa, czyli tam i z powrotem. W tamtą stronę biegłam głównie sama, a po nawrotce zaczęłam biec z Niebieską Koszulką. Początkowo się za nim chowałam, mając nadzieję, że mnie przed wiatrem osłoni, ale w końcu wyrównałam krok i biegliśmy razem. Było to wygodne, otrzymywaliśmy równe tempo. O gadkach-szmatkach mowy nie było. Pędziliśmy, byle do mety.

Baloniki na 25 minut, które przez cały czas widziałam, zbliżały się coraz bardziej i bardziej... Dogoniłam je przed metą. Będąc w SZOKU, że przebiegłam pięć kilometrów tak szybko! 


Oficjalny czas, jaki uzyskałam to 24'48". Zegarek wskazał średnie tempo 4:50! Na zmęczeniu, z zaskoczenia. Lubię to bieganie, za takie niespodzianki! 

Moje lokaty:
open miejsce 389/876 (44% wyników)
open kobiet miejsce 83/372 (22% wyników)
open kat. wiekowa miejsce 19/94 (20% wyników)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz