Od kogo nauczyć się biegać jak nie od najlepszych? Od Kenijczyków! W Kenii. Finn, autor książki "Dogonić Kenijczyków. Sekrety najszybszych ludzi na świecie" wyszedł z tego przeświadczenia i w pogoni za nauką szybkości i nowej techniki wspólnie z rodziną na półroku udał się do Afryki, do Iten, do kolebki biegaczy.
Jeszcze przed wyjazdem Finn otrzymuje wskazówki dotyczące biegania naturalnego. Stara się praktykować "nowe" bieganie, aby w Iten nie zaczynać od zera. Biega wyprostowany, stara się lądować na przodostopiu a nogami wykonuje ruch jak na monocyklu. Kluczowe do zmiany techniki jest albo zamiana butów na nieposiadające amortyzacji i stabilizacji czy też pozbycie się obuwia w ogóle. Jak zapewnia go trener, pozwala to zmaksymalizować intensywność i zmininalizować ryzyko kontuzji.
Sympatycznie czyta się o tym, jak człowiek jest niejako stworzony do długodystansowego biegania, gdyż jak podają amerykańcy naukowcy "człowiek wyewuolował tak, a nie inaczej, po części dlatego, że potrafił dosłownie zagonić swoją ofiarę, czyli zwierzę na śmierć. (...) Kluczową w tym kontekście cechą naszego organizmu jest to, że potrafi regulować ciepłotę ciała za pomocą potu. Nasz system chłodzenia działa również wtedy, gdy się przemieszczamy; natomiast większość zwierząt, jeśli się zgrzeje, musi się zatrzymać i wyregulować temperaturę ciała oddechem".
fot. własne |
Sympatycznie czyta się o tym, jak człowiek jest niejako stworzony do długodystansowego biegania, gdyż jak podają amerykańcy naukowcy "człowiek wyewuolował tak, a nie inaczej, po części dlatego, że potrafił dosłownie zagonić swoją ofiarę, czyli zwierzę na śmierć. (...) Kluczową w tym kontekście cechą naszego organizmu jest to, że potrafi regulować ciepłotę ciała za pomocą potu. Nasz system chłodzenia działa również wtedy, gdy się przemieszczamy; natomiast większość zwierząt, jeśli się zgrzeje, musi się zatrzymać i wyregulować temperaturę ciała oddechem".
Finn snuje opowieść o swoim pobycie w Iten, o trudnych początkach w poszukiwaniu lokum, o treningach i ludziach, których spotyka. Przez Kenijczyków traktowany jest jako szalony mzungu, który próbuje stawać w szranki z czarnoskórymi biegaczami, będąc z góry skazanym na przegraną lub grzanie tyłów w peletonie. Wspomina o zawodach, w jakich brał udział w Afryce. Półmaratonie, kiedy to zszedł z trasy i maratonie w Liwie, gdzie w trudnym terenie udało mu się uzyskać wynik trzy godziny dzwadzieścia. Dochodzi do wielu oczywistych dla biegaczy wniosków dotyczących biegania w grupie: "Często słyszy się, jak komentatorzy w telewizji mówią, że biegnąc w grupie, uczestnik niejako idzie na łatwiznę. Z jednej strony to trochę bez sensu, bo przecież nadal do biegu wykorzystujesz siłę własnych mięśni, twoje ciało nadal zużywa energię. Opór powietrza przeważnie nie ma wielkiego znaczenia w bieganiu. Z drugiej jednak strony - w grupie biegnie się łatwiej. Masz wrażenie, że wysiłek jest zbiorowy, a nie twój indywidualny. Jak gdyby porwał cię i niósł pęd całej grupy. Skupiasz się na tym wspólnym przebieraniu nogami, dostrajasz się do niego, twoje ciało wpada w odpowiedni rytm. Jeśłi tylko odłączysz się do grupy, jej siła ulatuje i naraz bieganie staje się trudniejsze."
W czasie lektury w zasadzie ma się poczucie, że na ponad dwustu stronach Finn pisze jedynie o samym pobycie w Kenii, ale zupełnie niespostrzeżenie zdradzane są czytelnikowi tytułowe sekrety... Tajemnice Kenijczyków, do których należy dieta, w której kluczowe są ryż, fasola, ugali (gulasz wołowy) i warzywa. Biegacze z Kenii stawiają na potrawy wysokowęglowodanowe o małej zawartości tłuszczu. Większość z nich koncentruje się jedynie na bieganiu. Finn daje przykład biegacza, który zrezygnował z pracy na etacie, bo... po pracy był zbyt zmęczony na trening. Żyjąc z biegania Kenijczyk (lub Kenijka) ma czas na dwa treningi dziennie, jednak jeśli po porannym są zbyt zmęczeni, to zostają i odpoczywają. Jak podkreśla Finn biegacze - biegają, jedzą i śpią. Potrafią całe dnie przesiedzieć na powietrzu patrząc w dal, by za chwilę pójść i oddać się drzemce.
Koncentracja na treningu ułatwia Kenijczykowi podjęcie decyzji o odseparowaniu się od wszystkiego, co mogłoby ich rozpraszać, stąd duża popularność obozów treningowych. Tylko w ośrodku sportowiec poświęca się trenowaniu z zaangażowaniem i skupieniem. Dla czarnoskórych biegaczy liczy się TYLKO sukces, bo ten wiąże się z wygraną i gratyfikacją finansową. W ośrodkach sportowych oprócz ciszy i profesjonalnego treningu jest dostęp do masaży, które uwalniają nagromadzone w przemęczonych mięśniach napięcie i pobudza krążenie krwi i limfy, bo "sprawny masażysta potrafi zająć się określonymi punktami na ciele i pracować nad nimi, aż będziesz wył z bólu - naciska je, żeby rozbić mięśnie i zlikwidować uporczywe naprężenie".
Kenijczycy biegają od dziecka. Często boso. To dla nich naturalny sposób przemieszczania się. Biegnąc do szkoły można chwilę dłużej pospać, szybciej spotkać się z kolegami, aby spędać czas na ganianiu po okolicy. Pamiętam, jak autor opisuje wyścig dzieci, który wygrywały te, które nie mają butów. Dobrą kondycję zapewnia im też stałe przebywanie na terenach z wysoką wysokością bezwzględną. W biegu Kenijczyka czy Etopczyka nie ma kalkulacji. Oni biegają "na samopoczucie", w ich ruchach jest "dzikość", a nie misterne wyliczenia jak u księgowego dzięki zegarkom z GPS.
Jedną z tajemnic jest również trening wg tzw. techniki szwedzkiej zwanej również fartlek, który polega na naprzemiennym stosowaniu elementu intensywnego, forsownego sprintu i niespiesznego truchtu slłużącego regeneracji.
Pogrążona w lekturze zastanawiałam się czy ktokolwiek urodzony w innym miejscu na Ziemi może choć probować biegać tak szybko jak Kenijczycy. Okazuje się, że może... Świadczą o tym wyniki nie-czarnoskórych biegaczy, a także Finn po powrocie z Kenii złamał trzy godziny w maratonie i wybiegał życiówkę na dziesięć kilometrów (nie pamiętam jaką).
Czy zostałam zachęcona do biegania naturalnego? Nie wiem. Uszczknę trochę z kenijskich sekretów dla siebie. Może nawet postaram się ugotować ugali. Przyjrzę się swemu odpoczynkowi. Masaże i obozy sportowe stały się juz moją "codziennością". Nie skoncentruję się jednak TYLKO na bieganiu, bo ktoś na tę moją pasję zarobić musi ...
To już chyba wolę poprzestać na swoim tempie i mieć coś jeszcze z życia ;-) Zbyt duży rygor, chociaż rzeczywiście kilka rzeczy można od nich zastosować :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajważniejsza przyjemność z biegania :)
UsuńSuper!:) Uwielbiam biegać...nic nie daje tyle pozytywnej energii
OdpowiedzUsuńPozdrawiam