Szybki Mózg to cykl zawodów w biegu na orientację organizowanych przez UNTS Warszawa, rozgrywanych od kwietnia do października na terenie Warszawy >>link do strony organizatora<<. Pierwszy bieg z cyklu 2014 odbył się na Muranowie, na kilka dni przed moim drugim maratonem. Oczekiwania przed startem z mapą były spore. Chciałam w końcu zyskać klasyfikację i nie zgubić się jak na Ursynowie. Wybrałam opcję dla początkujących. Będę sobie dawkować trudność.
Start tym razem w opcji interwałowej z odgórnie wyznaczonym czasem dla każdego zawodnika. Stawiłam się tuż przed 19:17 w namiocie startowym i okazało się, że nie ma mnie na liście... Zostałam wystartowana z tzw. puszki, tj. z przenośnego urządzenia. Okazało się później, że czas mojego startu to 19:13, stąd nieścisłości... Pomyliłam godziny, szczęśliwie nie wpłynęło to na ostateczny mój wynik...
Sygnał do startu, pobranie mapy i przed siebie. Orientowałam się, gdzie jest północ i od początku układałam mapę tak, aby nie pomylić kierunków. Pierwsze dwa punkty łatwe w znalezieniu, oba przy śmietnikach.
Do trzeciego punktu przy Kościele Ewangelickim chciałam dostać się "na rympał", bo w oddali widziałam, jak pod siatką przedziera się mały chłopiec, ale po dotarciu do ogrodzenia uznałam, że ja się w kocią dziurę nie zmieszczę. Powrót do punktu dwa i pobiegłam naokoło. Piku-piku i dalej.
Kolejny punkt znalazłam nieopodal. Stojakowi z czytnikiem ukrytym pod drzewem przyglądał się "locals", który na mój widok zapytał, ile takich punktów mam znaleźć. Odpowiedziałam mu, że ja jedenaście, ale inni mogą mieć więcej. Wykorzystałam dialog do podpytania, którą dziurą trafię na ulicę Jana Pawła, bo tam ulokowałam punkt nr 5. Szukałam go jednak początkowo w budynku przed uliczką. W końcu znalazłam piątkę, piku-piku i do szóstki. Uznałam, że nie ma co szukać skrótów podwórkami, pobiegłam naokoło. To była dobra decyzja, bo szóstka wyrosła przede mną w prześwicie między budynkami.
Wbiegłam na podwórko i długa do siódemki. Tu kolejni localsi, tym razem w damskiej wersji, zainteresowani co się dzieje na dzielni. Przed samym punktem 7 dwie walczące kobiety (jedna z okna, druga z chodnika) broniły trawników bez trawy, a darły się przy tym niemiłosiernie na kolejno dobiegających biegaczy z mapami. Skomentowałam to głośno: "Jakie miłe towarzystwo tu mieszka" i pobiegłam do ósemki. Była niby prosto za drugim budynkiem, ale mnie wywiało...
... początkowo na okrągły placyk, potem wzdłuż długiego budynku i na skwerek. Znalazłam po drodze z trzy punkty kontrolne, ale żaden nie był moją ósemką. Przywołałam się do porządku i wróciłam na przelot między siódemką a ósemką. Znalazłam punkt między narożnikami budynku. Uff jest! Piku-piku i dalej do dziewiątki. Obiegłam budynek i po schodkach w górę. Dziewiątka była zaraz za winklem, za kolejnym znalazłam dziesiątkę, a w biegu do jedenastki ukazał mi się taki widok...
... szybkie piku-piku i długa schodami w dół pod drzewo, do mety. Ukończyłam w czasie 19 minut i 57 sekund, ze stratą 10 minut do zwycięzcy w mojej kategorii. Dało to lokatę 28/32. Najważniejsze - zostałam sklasyfikowana!
Poniżej zapis trasy z zegarka (bez rozgrzewki). Dziura w tracku oznacza ni mniej, ni więcej, że zapomniałam włączyć zegarka na starcie. Zrobiłam to, gdzieś przy drugim punkcie, jeszcze przed szukaniem dziury w płocie...
Zabawa z bno zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Na małych przestrzeniach kompas nie jest aż tak niezbędny, wystarczy ustalić północ i potem odpowiednio ustawiać mapę. Muszę jeszcze popracować nad koncentracją w środku dystansu, bo w połowie gubi mnie satysfakcja znalezionych już punktów kontrolnych i robię kardynalne błędy w nawigacji.
Start tym razem w opcji interwałowej z odgórnie wyznaczonym czasem dla każdego zawodnika. Stawiłam się tuż przed 19:17 w namiocie startowym i okazało się, że nie ma mnie na liście... Zostałam wystartowana z tzw. puszki, tj. z przenośnego urządzenia. Okazało się później, że czas mojego startu to 19:13, stąd nieścisłości... Pomyliłam godziny, szczęśliwie nie wpłynęło to na ostateczny mój wynik...
Sygnał do startu, pobranie mapy i przed siebie. Orientowałam się, gdzie jest północ i od początku układałam mapę tak, aby nie pomylić kierunków. Pierwsze dwa punkty łatwe w znalezieniu, oba przy śmietnikach.
Mapa ze strony organizatora - UNTS Warszawa |
Kolejny punkt znalazłam nieopodal. Stojakowi z czytnikiem ukrytym pod drzewem przyglądał się "locals", który na mój widok zapytał, ile takich punktów mam znaleźć. Odpowiedziałam mu, że ja jedenaście, ale inni mogą mieć więcej. Wykorzystałam dialog do podpytania, którą dziurą trafię na ulicę Jana Pawła, bo tam ulokowałam punkt nr 5. Szukałam go jednak początkowo w budynku przed uliczką. W końcu znalazłam piątkę, piku-piku i do szóstki. Uznałam, że nie ma co szukać skrótów podwórkami, pobiegłam naokoło. To była dobra decyzja, bo szóstka wyrosła przede mną w prześwicie między budynkami.
Wbiegłam na podwórko i długa do siódemki. Tu kolejni localsi, tym razem w damskiej wersji, zainteresowani co się dzieje na dzielni. Przed samym punktem 7 dwie walczące kobiety (jedna z okna, druga z chodnika) broniły trawników bez trawy, a darły się przy tym niemiłosiernie na kolejno dobiegających biegaczy z mapami. Skomentowałam to głośno: "Jakie miłe towarzystwo tu mieszka" i pobiegłam do ósemki. Była niby prosto za drugim budynkiem, ale mnie wywiało...
... początkowo na okrągły placyk, potem wzdłuż długiego budynku i na skwerek. Znalazłam po drodze z trzy punkty kontrolne, ale żaden nie był moją ósemką. Przywołałam się do porządku i wróciłam na przelot między siódemką a ósemką. Znalazłam punkt między narożnikami budynku. Uff jest! Piku-piku i dalej do dziewiątki. Obiegłam budynek i po schodkach w górę. Dziewiątka była zaraz za winklem, za kolejnym znalazłam dziesiątkę, a w biegu do jedenastki ukazał mi się taki widok...
... szybkie piku-piku i długa schodami w dół pod drzewo, do mety. Ukończyłam w czasie 19 minut i 57 sekund, ze stratą 10 minut do zwycięzcy w mojej kategorii. Dało to lokatę 28/32. Najważniejsze - zostałam sklasyfikowana!
Poniżej zapis trasy z zegarka (bez rozgrzewki). Dziura w tracku oznacza ni mniej, ni więcej, że zapomniałam włączyć zegarka na starcie. Zrobiłam to, gdzieś przy drugim punkcie, jeszcze przed szukaniem dziury w płocie...
Zapis mojego biegu na Endomondo |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz