PODSUMOWANIE MIESIĄCA
Pierwszy tydzień z 36 kilometrami. We wtorek podbiegi na Agrykoli z wybiegiem do Ogrodu Botanicznego, w piątek hasałam po lesie (16,5 km), a w niedzielę dyszkę po okolicy.
Drugi tydzień już tylko z jedenastoma zamykam. We wtorek osiemsetki na Agrykoli, w środę BNO na Muranowie, w piątek krótka przebieżka z tempówkami już w Holandii. Gwiazdą tego tygodnia jest maraton w Rotterdamie. Ukończony, szczęśliwie, życiówką, ale liczyłam że będzie lepiej. Dobra, życiówka to życiówka. Nie narzekam. Z celami rozliczę sie niżej.
Trzeci tydzień lajtowy. Dwa kilometry we wtorek na rozbieganie po podróży, w piątek piątka. Biega się dobrze, choć czułam zmęczenie po maratonie.
Czwarty tydzień to powrót na treningi klubowe. We wtorek mocno dostaliśmy w kość siłowo. Wykroki dynamiczne czułam długo i mocno, a w czwartek na zachętę do wysiłku mieliśmy sztafetę z bieganiem dwusetek. Nie dało się nie biegać szybko...
Zapis Endomodno treningu ze sztafetą 200 m. |
Oba treningi kończyłam z bólem lewego kolana. Tydzień wieńczy start w IV biegu GPW w Kabatach. Pobiegłam 58:00, ale od trzeciego kilometra ból trzyma. W nocy trudność sprawia zmiana pozycji spania.
Ostatni tydzień spędzam w Szczyrku, ale nie biegam. 3 maja staram się pobiec piątkę, ale wychodzi slow jogging, a nie bieg w tempie. Kontuzja (lewe pasmo) rozgaszcza się na dobre.
PODSUMOWANIE WIOSNY 2014
Postawione cele biegowe i ich realizacja:
- 10 km w czasie 54:59; udało się zrobić życiówkę (czas: 56:24) w Kabatach w marcu - trasa bez atestu,
- półmaraton w czasie 01:59:59; udało się zrobić życiówkę (czas: 02:04:30) w Warszawie w marcu,
- maraton w czasie 04:14:59; udało się zrobić życiówkę (czas: 04:31:57).
W styczniu na koniec borykania się z kontuzją (prawe pasmo) cele pozostawione bez zmian. W zasadzie dziś nadal pozostają bez zmian. Po dwóch miesiącach treningów w lutym i marcu udało się do nich zbliżyć, ale jeszcze nie osiągnąć. Jednego jestem pewna, maratonu w tym roku już nie pobiegnę. Nie podoba mi się, że z jednej strony daje radość i satysfakcję, ale również uniewmożliwia mi bieganie przez kontuzje, których się nabawiam. Najpierw wzmocnię uda i pośladki, a dopiero potem wrócę do planowania kolejnego maratonu (mam jeden na oku). Tak będzie rozsądniej. Aha, jeszcze jednej rzeczy jestem pewna: jestem ambitna i niecierpliwa i chciałabym osiągać wyniki w tempie ekspresowym.
Postawione cele nie-biegowe i ich realizacja:
- wzmocnienie siłowe organizmu,
- poprawa kondycji ogólnej,
- zrobienie szpagatu.
Cele realizowane, ale mniej mierzalne niż czas na konkretnych dystansach. Treningi z BootCamp Polska, samodzielne ćwiczenia w domu zarówno wzmacniające (pompki, przysiady, brzuchy, podpory), jak i rozciąganie są moją codziennością. Do szpagatu nadal brakuje sporo. Może tego nie osiągnę nigdy? Zaczynam projekt podciągania, na razie staram się wisieć na drążku.
STARTY - ZIMA/WIOSNA 2014
Planowałam starty w:
- Grand Prix Warszawy 2014 (10 km) ---> zrealizowane.
- XI Zimowe Górskie Biegi w Falenicy - dystans 6,66 km ---> zrealizowane.
- ABN AMRO Marathon w Rotterdamie ---> zrealizowane.
- Bieg Chomiczówki (15 km) ---> niezrealizowane z powodu kontuzji.
- Mienia Winter Trail (14 km) ---> zrealizowane.
- bieg na orientację ---> zrealizowane, dwa biegi z cyklu Warszawa Nocą i dwa z cyklu Szybki Mózg.
- Bieg Łosia (17 km); w zamian była sztafeta maratońska Blog@czy.
PLANOWANE STARTY NA LATO/JESIEŃ 2014
W okresie czerwiec-listopad planuję starty w następujących imprezach:
- cd cyklu biegów Grand Prix Warszawy 2014 (10 km) - zostało pięć startów, chciałabym utrzymać premiowaną statuetką w kategorii pozycję;
- cd cyklu biegów na orientację Szybki Mózg (dwa starty w czerwcu, dwa we wrześniu);
- Bieg Wulkanów (debiut w biegu przygodowym z błotem w roli głównej),
- Bieg Szlak Trafi w wąwozach k/Kazimierza Dolnego (14km),
- Bieg Powstania Warszawskiego (10 km),
- półmaraton w Radzyminie,
- Bieg Pogoń za Bobrem (14 km),
- półmaraton kampinoski.
- Bieg Szlak Trafi w wąwozach k/Kazimierza Dolnego (14km),
- Bieg Powstania Warszawskiego (10 km),
- półmaraton w Radzyminie,
- Bieg Pogoń za Bobrem (14 km),
- półmaraton kampinoski.
Gdyby w Radzyminie nie udało się z życiówką, będę wracać do tematu na jesieni. Niekoniecznie w Kampinosie, bo tam się nie da. W terenie czas płynie inaczej...
Gratuluję realizacji zamierzonych celów i nieustannych aktualizacji życiówek :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia również z planami na drugą połowę roku!
Dzięki :) właśnie uświadomiłam sobie, że ciągle czeka na swój sprawdzian dystans 5 km.
UsuńFajne podsumowanie :) A może spróbujesz szbkiej, płaskiej piątki na Ursynowie 14 czerwca?
OdpowiedzUsuńAkuratnie nie ma mnie w Warszawie w ten weekend... Rozliczenie z piątką padnie pewnie na ParkRun.
UsuńDosyć zapchany masz ten kalendarz. Powodzenia! :-)
OdpowiedzUsuńKlubowo sporo biegamy. Mocno się ograniczam w tym roku w tym zakresie, są tacy co śmigają dychy co tydzień :)
Usuń