sobota, 7 czerwca 2014

po Starym Mieście z mapą

Po południowej dyszce na Siekierkach przyszła pora na wieczorny bieg na orientację na Starym Mieście z cyklu Szybki Mózg. Impreza na ą i ę, bo w ramach Mistrzostw Polski w BnO. Punkt startu standardowy, ale dmuchana meta, to już nowa jakość na imprezach UNTS Warszawa.

Pełna niepewności, jak to będzie na trasie pozwoliłam się uwiecznić. Pewnie czułam, że tradycyjnie pobłądzę i będzie wesoło...


Jeszcze na starcie robiłam za tłumacza dla jakiegoś Holendra lub Szweda, który nie do końca wiedział, co i jak robić. Jak clearować i checkować chip, gdzie brać mapę itd. Jeszcze na jesieni sama oglądałam się za innymi zawodnikami, co i jak robią, bo było to dla mnie nowością...

Wystartowałam. Bez obsuw i pomyłek z mojej strony. To już sukces. Mapa w rękę i do przodu.



Na początek nowość: nie trzeba się odhaczać na starcie. Koziołek startu czekał na zawodników na ulicy po wybiegnięciu z podwórka. Zatem bez piku-piku. Pierwszy punkt kontrolny (PK) w rogu budynków. Piku-piku. Dalej do PK 2 na rogu, mijałam już ten punkt, więc łatwizna. Piku-piku. Dalej prosto uliczką PK 3. Piku-piku. A teraz do skarpy. Mam PK 4 przy drzewie. Piku-piku. Schody. Gdzie są schody? Są!

I dalej prosta do PK 5. Piku-piku. W lewo do PK 6. Piku-piku. No i się zaczeło. Poszukiwanie PK 7... Tak, tak... zdecydowanie szło już za sprawnie... Wylądowałam na Rynku Nowego Miasta, potem pobłądziłam w podwórkach. Byłam ciągle blisko, a jednak daleko. Gdy wpadłam na PK 8 i PK 9, zaczęłam na nowo orientację w terenie... No zginął ten siódmy, no nie ma... Wpadłam w podwórko, a tam w cieniu wielkiego drzewa punkt. Pewnie czeka na mnie... Jednak nie, a punktu pilnuje nie kto inny jak Piotr. Orienteengowy mój guru i przewodnik. Pozdrowiliśmy się i ruszyłam w drogę. Później Piotr przyznał się, że miał w swej opiece punkt kontrolny niewykorzystywany w Szybkim Mózgu i jedyną osobą, która się pojawiła przy jego podopiecznym - byłam ja.

Trafiłam w końcu na PK 7. Mam Cię, Bratku! Piku-piku. Gdzie ósemka i dziewiątka, to ja już wiem. Robię w miarę szybkie piku-piku i piku-piku, bo pobolewa mnie kolano. Dycha w południe dała się nodzie we znaki... Dobrze, że to już końcówka...

Biegnę do PK 10. Piku-piku. A potem już długa wzdłuż ogrodzenia Biura Zawodów do PK 11. Piku-piku. No i w furtkę i pod balon z metą. FINISZ. Piku-piku.

Uwaga, uwaga! SKLASYFIKOWANA! Ciut kontuzjowana, kulejąca, ale SKLASYFIKOWANA!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz