niedziela, 13 października 2013

Biegiem po Prawdziwych Bielanach i Żoliborzu

14°C
Aktualnie: Częściowe zachm.
Wiatr: płd.-wsch. z szybkością 10 km/h
Wilgotność: 67%

W planach wybieganie. Im dłużej tym lepiej, ale najmniej 24-25 km. Biegi po Prawdziwej Warszawie (BPPW) ze swoją dwuletnią rocznicą idealnie wpisały się w moje biegowe zamiary. Wyjątkowo postanowiłam dotrzeć do celu wyprawy nie autem, ale komunikacją. 


Start z Centrum, gdzie dowiozła mnie SKM, dalej na nóżkach.



W idealnym świecie z Centrum do metra Słodowiec miałam dobiec (ok. 6-7 km), ale w realnym SKM straciła blisko 15 minut na postojach na Wschodniej i przed Stadionem, więc plany należało dostosować do możliwości. Czasowych. Do Muranowskiej zatem było biegiem (3,5 km), a dalej tramwaj plus metro, aby przed 13.00 stawić się na miejscu zbiórki BPPW.


Część trasy po Bielanach była mi już znana z nocnego biegu z wiankiem. Byliśmy przy "tanim domku", który w latach trzydziestych XX wieku był dostępny dla robotników za 12-13 pensji.  



Później dotarliśmy do zespołu pokamedulskiego w Lasku Bielańskim. Czekał tam na nas osiołek (imienia nie pamiętam) i schody do nieba.


Eremy w dziennym świetle i w jesiennej oprawie drzew prezentują się okazalej niż w nocnym mroku. Po spacerze między domkami dotarliśmy do grobu Stanisława Staszica oraz do karuzeli, z której wyjątkowo nie korzystaliśmy, bo zajęta była przez dzieci.


Dalej zapuściliśmy się w Lasek Bielański aż do kolektora wodociągu miejskiego najdalej ułożonego na północ.


To co towarzyszyło naszej wędrówce z przewodnikiem przez całą trasę to liście, po których cudownie szeleściliśmy...


Po zwiedzeniu Żoliborza dotarliśmy na Sady Żoliborskie pod bar mleczny, gdzie po raz pierwszy dokonano rezerwacji dla grupy (dla nas) na pyszną pomidorową. Wcześniej odbył się tradycyjny konkurs wiedzy i rozdawnictwo medali z Warszawą w tle i biegaczem z tortem z dwoma świeczkami.


Jako że na moim zegarku było dopiero 18 km, ruszyłam do Powiśla dalej biegiem. Trochę zakręciłam się przy Burakowskiej i Rydygiera, bo ni stąd ni zowąd pojawiła mi się ulica Anny German, której moje GPSy telefonowe nie lokalizowały, ale dalej już bez problemu przy stacji Warszawa Gdańska do Muranowskiej i Bonifraterską i Miodową do Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu. Bieg zakończyłam pod Muzeum Narodowym. 

Ostatecznie udało się przebiec 25 km w około 3 godziny, choć czas treningu to blisko cztery godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz