niedziela, 31 grudnia 2017

moje bieganie AD 2017

Tegoroczne treningi uświadomiły mi, że jak się pracuje, to się ma wyniki. Proste, ale gdy brakuje regularności - trudne. A podczas mojego piątego sezonu biegowego było tak:
  1. Zakasane rękawy na Zimowych Górskich Biegach w Falenicy dały życiówkę na 10 km w Radomiu na Biegu Kazików oraz progres o trzy minuty na półmaratonie w Warszawie.
  2. Kolejna życiówka (czas 51'44") na dystansie 10 km przyszła w Elblągu w czerwcu.
  3. Zarowerowane wakacje pozwoliły złamać 1,5 godziny w duathlonie w Makowie Mazowieckim i ułatwiły złamanie bariery dwóch godzin na Półmaratonie Praskim.
  4. W październiku zrobiłam życiówkę na dystansie pięciu kilometrów. Wprawdzie do pełnej satysfakcji z biegu zabrakło 10 sekund (miałam złamać 25 minut), ale jednak życiówka to życiówka. Bieg w Zwoleniu ukończyłam z czasem 25'09".
  5. Dobry czas podczas Łemko Trail (30 km), a także bezkontuzyjne ukończenie Winter Trail Małopolska (48 km) to nie tylko udane debiuty na dłuższych dystansach w górach (cztery punkty ITRA są tylko pochodną ukończenia tych dystansów). To przede wszystkim droga w kierunku celu, jaki został powzięty na kolejny rok, jakim jest 68 km. 
  6. Last but not least - potrafię pływać! Kładę się na wodzie i przemieszczam się, choć na początku 2017 było to niewykonalne, bo bałam się wody.
Rezultaty rezultatami, ale mnie jednocześnie cieszy, że mam z kim się z nich cieszyć. Ludzie robią w bieganiu robotę :) ... bo najbardziej satysfakcjonuje dzielenie się wrażeniami w gronie, które wie o czym mówię.

Przed startem w Jesiennych Wesołych Biegach Górskich, fot. Krzysiek Gąsiorowski

Rok skończyłam wśród biegaczy dosłownie, bo Sylwestrowo się spotkaliśmy w lesie przy ognisku, a dzień wcześniej spędziłam z tą samą ekipą cudowne, błotne (vide zdjęcie poniżej) chwile pod Kazimierzem na trasie Biegu Szlak Trafi.

fot. Anna Jasina
Nie sposób nie wspomnieć tu wypraw mniejszych lub większych w biegowym gronie - dychy w Radomiu, biegania po Hamburgu, Półmaratonu Noteckiego, Lądka, gdzie złapałam bakcyla na ultra tylko i wyłącznie tam, Bieszczad przed i po Łemko Trail czy Pcimia i świętowania po Winter Trail Małopolska, które doładowują energią i są nie do podrobienia jeśli chodzi o klimat.

Rodzina "Bieganie po MPK", fot. Krzysiek Gąsiorowski

Oby w 2018 nie zabrakło zdrowia, chęci do realizacji celów, a także sukcesów i ludzi, z którymi można się nimi cieszyć. Tego sobie i Wam życzę. Dosiego Roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz