Niedzielny poranek mija mi pod znakiem zakwasów w pachwinach. Wczoraj się już ujawniały. Jednak bieg góra-dół to nie to samo co po mojej okolicznej "stolnicy".
Dzięki serwisowi maratonczyk.pl udostępniam kilka okolicznościowych zdjęć. Fotoreporterzy biegu uwiecznili moją kibić. Na szczęście każdy zionął i sapał jak... nie wiem co! A nie tylko ja!
Statystyki (jako socjolog) tworzę w oka mgnieniu! Zatem: 80% trasy to był lód, 15% śnieg a 5% leśna ściółka...
To miejsce startu i mety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz