wtorek, 19 marca 2013

niemoc z diagnozą

Poniedziałek

W moich planach kolejny półmaraton. Lekką tremę mam już od wczoraj. Wiązowna to miała być wprawka a warszawski to już tak na poważnie. Zmęczona jestem zimą, mnóstwem obowiązków w pracy i boję się ze to może odzwierciedlić się w formie... Kiepsko się czuję, jestem fizycznie i psychicznie wyzuta, odczuwam niemoc i poddenerwowanie. Alienuję się ciut od ludzi, ale z góry uprzedzam, że to przejściowe. Ciężko mi wyjść na trening, wieje i mrozi niemiłosiernie...




Nawet słońce nie pomaga, a dziś spadł znowu śnieg! Ileż można! Mam poczucie klątwy zimy nad moim bieganiem, chyba wiosny w tym roku NIE będzie... Przeczytałam właśnie wpis na biegowym blogu o zespole napięcia przedstartowego. Zdarza mi się stresować przed biegiem, ale żeby aż tydzień wcześniej?!

Na plecach mam krostę, jakby po ugryzieniu... Oby nie pająka! Co to?!


Wtorek

Krosta stała się plackiem, poswęduje... Wieczorem mam stan podgorączkowy, pobolewają mnie mięśnie pleców, barków i gardło. Zmęczenie daje się we znaki.

Szykuję się mimo wszystko na trening z A. W piątek na Filtrach mam się spotkać na pobieganie z blogerkami. Poznać je, spędzić razem czas.


Środa

Krostowy placek ma tendencję do rozmnażania się w kierunku kręgosłupa. Swędzi! Ciągle się drapię. Do pozostałych bóli, doszły zatoki. Stan podgorączkowy się utrzymuje, choć funkcjonuję dość znośnie.  Postanowiłam iść do lekarza.

Z bólem serca odwołałam trening z A.

Na dzień dobry Pani Doktor zapytała, czy pracuję czy się uczę. Polubiłam ją od tego pytania MOCNO!  (Łatwo kupić moją sympatię, prawda?) Po wysłuchaniu co mi jest i obejrzeniu jak mój stan wygląda, diagnoza dość szybka, choć nie stuprocentowa. Półpasiec. We wczesnym stadium przyszłam, stąd małe wahania. Zwolnienie od ręki.

Piątkowe bieganie też odwołałam. Będę z Dziewczynami myślami...

Co z półmaratonem? Walczyłam ze sobą dość długo i zwodziłam (kilka godzin gonitwy myśli, analiz za i przeciw), że do niedzieli na 100% stanę na nogi. Zdrowy rozsądek zaczyna jednak przeważać szalę emocji i chęci, na które nie ma pokrycia w formie. Nie będę częścią historii pierwszego tak masowego biegu w Polsce. Żal. Własnych niemocy jednak nie przeskoczę. To lekki krok w tył, aby potem zrobić kilka w przód!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz