Pierwszy GPW w 01:06:23. To oficjalny czas. Ogromna ochota we mnie zbić tę jedynkę z przodu... No, ale to nie dziś ani nie jutro... Może w niedzielę w Wiązownie, a może dopiero w marcu?
Poprzedni post powstał na totalnej pobiegowej adrenalinie, lekko już wyspanej, ale jednak. Całe sobotnie popołudnie spędziłam w łóżku. Drzemka goniła drzemkę. Zbolałe początkowo mięśnie pobolewały, ale wygrzałam je i w niedzielny poranek byłam rześka jak skowronek. Nie bolało nic.
W oczekiwaniu na fotorelację i przyznanie stałego numeru zapisałam się na bieg w Książenicach. Mam nadzieję, że po powrocie z Barcelony dam radę wstać skoro świt i udać się na te zawody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz