piątek, 11 stycznia 2013

rower w styczniu


0°C
Aktualnie: Przewaga chmur
Wiatr: zach. z szybkością 21 km/h
Wilgotność: 75%


Rower. Zaczęło się od wyciągania go z otchłani garażu. Nie było to łatwe, ale udało się. Potem lekkie odkurzanie i w drogę! 

Powiem tak, po wczorajszym plus trzy dzisiejsze minus dwa dało istną wybuchową, a raczej LODOWĄ, mieszankę. Każde hamowanie było z zarzutką, opon zimowych w rowerze, to ja nie uskuteczniam. Wieje, więc przyjemność z jazdy byle jaka. Po 30 minutach zdecydowałam, że dla moich członków, zębów i ogólnego samopoczucia lepiej wracać. Szczególnie, że poranny mail od A. brzmiał: "Ostrożnie z tym rowerem!... Potrzebujesz świeżości na górki falenickie!... Moc rodzi się nie tylko zima w czasie biegu, ale także w łóżku i na kanapie...;)". To ja się dziś porozciągam raczej.

Oglądając to uliczne lodowisko i zamarznięty w koleinach lód, moje myśli szybko poszybowały do trasy po wydmach. Wczoraj wyglądała tak. Strategia na jutro będzie przypominać tę z końca grudnia. Dotruchtać do mety, nie połamać się.


Przypomniało mi się, że wczoraj analityk się mi załączył i czkawki dostałam, jak dotarłam do rankingu 10. Zimowych Biegów Górskich. Nic to że wśród biegaczy na mój dystans jestem 64 na 76 osób, bo już w kat. open jestem 27 na 105 osób, a w kat. K35 jestem druga na sześć kobiet. To już wygląda przyzwoicie. Pudło normalnie!

Z kwestii bieżących, chwilowo odłożyłam "Biegiem przez życie" i zaczytuję się w prasie biegowej. Sztuk: jedna, jaką to dostałam od zaprzyjaźnionego Ktosia. (Ktosiu, naprawdę, nie patrz na czas, obwarowania, ZACZNIJ biegać! Na starcie będziesz i tak lepszy kondycyjnie niż mła.)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz