-7°C
Aktualnie: Śnieg
Wiatr: zach. z szybkością 11 km/h
Wilgotność: 93%
Wiatr: zach. z szybkością 11 km/h
Wilgotność: 93%
Falenickie wydmy po raz trzeci. Nawet nie czuć tego mrozu. Śnieży i jest przyjemnie. Dziś po raz pierwszy biegałam bez kurtki. Tylko dwie warstwy. Najgorzej było tuż przed startem, podskakiwałam, by nie stać się sopelkiem, ale jak już ruszyły konie po betonie, to szybko zapominałam, jakam to rozebrana, a na 2,5 km zdejmowałam nawet rękawiczki. Chwilami śnieg dawał ostro po oczach (a może to moje oczka na biel są wyczulone), ale w takich okolicznościach przyrody biegać to sama rozkosz. Nawet jak ciężko chwilami i zionie się jak smok!
W czasie biegu refleksja mnie naszła, że po płaskim to się, naprawdę, milusio biega... Podbiegi to wyzwanie. Naumniałam się już korzystać z dobrodziejstwa zbiegu, za pierwszym razem drobiłam kroczki a teraz - raz, dwa walę długie susy. Podglądam tych, co to mają więcej doświadczenia. Warto.
Nie sądziłam, że duch rywalizacyjny włączy mi się na stare lata! A tu kolejny rekord trasy 3,333 km ( i to na falenickich górkach) czas: 23:39! Do kolejnej rywalizacji w Falenicy dwa tygodnie. Dobrze mi zrobi tydzień wolnego. Bez zawodów, bo przecież nie od treningów, oczywiście. Knuję, aby zmierzyć się z tą trasą sam na sam. Może w piątek? Akuratnie do biegania są rytmy 1-2-2-1 km zaplanowane. Psiakowi powinien się spodobać ten las, smycz nie będzie potrzebna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz