sobota, 26 stycznia 2013

świeżynka na adrenalinie


-10°C
Aktualnie: Słonecznie
Wiatr: płd.-wsch. z szybkością 11 km/h
Wilgotność: 92%


W sobotę pojechałam do Falenicy ze strachem na ramieniu. Kwadrans biegania we wtorek, w czasie dziesięciodniowej przerwy biegowej, to jednak dużo za mało, a boląca kostka dawała o sobie znać przy każdym rozgrzewkowym kroku. Postawiłam zatem na marsz, a nie trucht. Bałam się, że mogę doznać kontuzji, że nie ukończę dystansu. O rekordach nawet nie myślałam, bo dwudziestocentymetrowy śnieg realnie kazał odnieść się do tej kwestii. Leśne, zimowe krajobrazy cieszyły jednak oko.






Było zimno. Minus 10. Mróz szczypał w nos, dość wcześnie rozpoczęłam rozgrzewkę, więc zdążyłam trochę zmarznąć zanim rozpoczęły się zawody. Wyjątkowo wcześnie pojawiłam się też na starcie. Obserwowałam powoli gromadzących się zawodników. Czułam jak rośnie atmosfera rywalizacji i napięcia. We mnie też poziom adrenaliny zaczął rosnąć, co wpłynęło jak środek przeciwbólowy na kostkę. Zupełnie przestała boleć. Udało mi się nawet przebiec przed startem kilka metrów. Koncentrowałam się bardzo na tym, aby rozłożyć siły na spokojny bieg. Liczyło się tylko pokonanie dystansu.




W czasie biegu wyszło słońce. (Nie pamiętam, kiedy ostatnio było słonecznie w Warszawie.) Myślę, że każdemu wzrosła w tym momencie motywacja. Trasa była trudna do pokonania, już przed startem pojawiały się opinie, że będzie fizyczna masakra. Biegliśmy w śniegu po kostki, stopy zapadały się w nim. Były miejsca, gdzie ten sypki śnieg zmielony był z piachem. Zdarzyło się, że śnieg sypał się mi do buta. Nie pamiętam, jak nazywają się nakładki antyśniegowe na buty, ale dziś były absolutnie na miejscu. Zmarznięcie przedstartowe odpuściło dopiero na drugim kilometrze. Rękawiczki zdjęłam prawie na trzecim. Udało mi się dobiec do mety, ale w czasie najgorszym z dotychczasowych: 0:31:03.

A tu wyprzedza mnie lider wyścigu na 10 km.



Zimowe falenickie bieganie po raz kolejny pokazało, jak różnorodne warunki mogą panować na trasie. Był mróz mniejszy i większy, raz było na plusie. Był lód, był piach, był do kompletu i śnieg. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz